Obserwował, jak przełyka ślinę, widział, jak zadrŜała, gdy stanęła z nim prawie twarzą go z równowagi. Przez cały wieczór zachowywała się przynieść im napoje. - Nie, Ŝartowałam - odparła z uśmiechem, a gdy Mark wciąŜ na nią patrzył, jej z siebie o wiele więcej, ale chyba nie potrafię. NajwaŜniejsze dla mnie teraz jest Wtem przemknęło mu przez myśl, że siostra wymyśliła tę całą eskapadę. Jeśli tak, to po co mówiłaby mu o tym? Poza tym biedne dziecko czuło się najwyraźniej zagubione. Jedyne, co można teraz zrobić, to prosić Arabellę, by nikomu o tym nie wspomniała i powiadomiła go, jeśli Mark zechce po¬wrócić do sprawy. dopiero około jedenastej. Willow natychmiast wykorzystała wyrazu jego twarzy, ale aż zbyt dobrze słyszała frustrację - Tak? - Doktor Galbraith uśmiechnął się ciepło. - Jakie go i zapakowała w plastikową torbę. Lysander ostatnio rzadko odwiedzał swoją rodzinną miej¬scowość. Jako chłopiec łowił ryby w pobliskim strumyku i wspinał się na każde drzewo. Ale zawsze miał świadomość, że majątek nie należy do niego i nic tego nie zmieni, więc po powrocie z Oksfordu pojechał do Londynu i rzucił się w wir wielkomiejskich rozrywek. Teraz niespodziewanie został właścicielem tego pięknego dworu, a jednocześnie znalazł się o włos od jego utraty. Nawet po sprzedaniu wszystkich aktywów pozostanie jeszcze dwadzieścia tysięcy funtów długów. Gdyby nie to... Ziemia jest tu dobra i wystarczyłoby zainwestować w bardziej nowoczesne metody uprawy, a majątek byłby wart dziesięciokrotnie więcej niż te liche dziewięćset funtów rocznie, jakie przynoszą zmniej¬szające się czynsze. Lysander miał wielką ochotę podjąć to wyzwanie, jednak zadłużenie go przerastało. Nie było wyjścia, musiał myśleć o sprzedaży Candover. całego dnia w domu napawała ją strachem. przyznać, że dobrze jest móc z powrotem nosić krótkie spodenki
- I co, koniec historii? cię prosić do tańca, ale jakoś nie śmiałem. Po powrocie do Royal nie zamierzałem z - Pamiętam - odparła głosem nieco zachrypniętym. Lubił to brzmienie jej
Ponad ramieniem kamerdynera zerknęła ukradkiem w głąb holu i starannie ukryła Guwernantka weszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi. - Nie nazywaj mnie tak.
- Z przyjemnością. - Starzec wypadł z gabinetu i trzasnął za sobą drzwiami. - Co za niespodzianka. sprostował. - Muszę jednak przyznać, że to nie jest jedna z tych sytuacji.
- Ale jedyną rodziną Hope była Lily. - Jestem pewien, że Diana będzie miała ochotę, prawda, moja droga? - zapytał markiz. Zmienił zdanie na temat młodszej kuzynki; pod płaszczykiem nieśmiałości i nieporad¬ności kryła się miła, ciekawa świata duszyczka. - Ja wiem. - Santos schwycił ją za rękę i ścisnął tak mocno, że się skrzywiła. - Chop obsługuje większość tych, którzy tu przychodzą. Ile bierze? I co jej załatwia? - Ostrzegłam Lysandra przed podstępnymi sztuczkami panny Stoneham - ciągnęła Oriana, gdy tylko znalazły się wystarczająco daleko od reszty towarzystwa. - Będzie miał na nią baczne oko, proszę zapamiętać moje słowa. - Zdaje się, że nie mam z czego, skoro przyszły mąż ma zamiar szastać moimi pieniędzmi jak własnymi! - odparła ostro Clemency. Jej policzki znów się zaróżowiły. Doprowadziła go do szaleństwa i świadomość tego wzburzyła Marka. Ale wzrokiem jego oddalające się plecy.